Nasze Świadectwo

W 2011r. naszą rodzinę dotknął dość poważny kryzys, kryzys finansowy. Jak do tego doszło?

Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że przyczyną kłopotów, w jakie się wpakowaliśmy była… nieznajomość Pisma Świętego i nauki, którą niesie ze sobą właśnie w kwestii finansów… Chyba tak jest dość często, że człowiek wpada w kłopoty, ponieważ nie ma wiedzy w jakimś zakresie, albo mu się zwyczajnie „wydawało”.

Jako – tako…

Ale przejdźmy do rzeczy. Do tego zwrotnego momentu stan naszych finansów był – powiedziałbym – dość przeciętny. Nie brakowało od 1-go do 1-go, ale też praktycznie nic nie odkładaliśmy. W tym czasie spłacaliśmy już kredyt hipoteczny, który dość poważnie obciążał nasz budżet domowy, no ale coś za coś – mogliśmy się jednocześnie cieszyć mieszkaniem w naszym nowym domu. Co zatem spowodowało, że ta w miarę stabilna sytuacja przerodziła się we wspomniany kryzys? Otóż zwróciła się do nas o pomoc bliska nam osoba, która dość skutecznie „zakręciła się” w karuzeli kredytowej. Wiesz, na czym to polega?

Bierzesz kredyt, którego nie możesz spłacić, bierzesz więc kolejny, którym chcesz spłacić ten poprzedni, potem kolejny, konsolidacyjny, którym chcesz spłacić te dwa poprzednie, potem już nikt Ci kredytu nie chce dać, oprócz oczywiście „pomocnych” firm lichwiarskich, które tylko czekają na takie okazje. W międzyczasie Twój kredyt na karcie osiąga maksimum i bank upomina się o spłatę i… karuzela się kręci (oczywiście są możliwe inne „podobne” konfiguracje).

Żyrujemy i… spłacamy…

Długo zastanawialiśmy się, co zrobić i podjęliśmy decyzję, że weźmiemy wspólnie ten kredyt i w ten sposób staliśmy się żyrantami tej pożyczki.

Jakiś czas system działał. Ale długo to nie trwało. Kredyt był na trzy lata, a po kliku zaledwie miesiącach osoba, której pomagaliśmy, straciła pracę i jej dochód miesięczny spadł do zera. Jak się pewnie domyślacie, nie miała z czego spłacać raty, toteż – jako żyranci – musieliśmy zacząć spłacać ją sami. Kolejne, kilkuset złotowe obciążenie dla naszego domowego budżetu spowodowało, że nasze finanse zaczęły się po prostu załamywać. Zaczęliśmy się nerwowo zastanawiać i myśleć, co w tej sytuacji zrobić, ale pomysłów brakowało.

Dziesięcina, czyli… zaryzykujemy!

Na początku 2012 roku, przy okazji rodzinnego spotkania, mój szwagier zadał nam ciekawe pytanie. Dodamy – bo to ważne – że wrócił z weekendowego pobytu w Lanckoronie, gdzie swój dom rekolekcyjny prowadzi wspólnota EnChristo, a gdzie usłyszał naukę m.in. o dziesięcinie. Zapytał nas więc: „czy chcesz mieć więcej pieniędzy?”. Odpowiedzieliśmy, że jasne, zwłaszcza w tej sytuacji. A on na to: „to zacznijcie dawać Bogu dziesięcinę”. Wyobrażacie sobie, co się zaczęło dziać w naszych głowach? Nie ma kasy, brak jest bardzo dotkliwy, spłacamy hipotekę, spłacamy ten „toksyczny” kredyt, a on nam mówi, że mamy jeszcze oddać 10% dochodu??? Do tego swoistą „otoczkę” tworzyły pytania:

  • A co to jest ta dziesięcina?
  • Od czego ma być liczona (dochód brutto, netto)?
  • Na co ją przeznaczać?
  • Itd., itp…

(zakładamy, że takie pytania też nie są Wam obce, będziemy sobie na nie odpowiadać we wpisach na blogu).

Kiedy chmury pytań zostały nieco rozwiane, podjęliśmy decyzję, że spróbujemy z tą dziesięciną. Pierwszy miesiąc próby. Przekazaliśmy pieniądze na dzieła ewangelizacyjne prowadzone w naszej diecezji. Serca drżały, bo w naszej sytuacji każdy pieniądz się liczył. Ale postanowiliśmy zaufać Panu. Pod koniec miesiąca sytuacja mocno się skomplikowała. Byliśmy praktycznie bez pieniędzy, a na dobicie otrzymaliśmy wyrównujący rachunek za gaz, który trzeba było zapłacić za klika dni. Ze łzami w oczach kurczowo trzymaliśmy się jednak nadziei pokładanej w Ojcu.

Bóg odpowiada

Kolejnego dnia odwiedzili nas rodzice Asi. Wracali z krótkiego odpoczynku. Poinformowali nas, że udało im się zaoszczędzić trochę pieniędzy i… chcą się z nami podzielić. Przekazali nam kopertę, a w niej… TAK!, suma potrzebna na opłacenie rachunku za gaz. Bóg Ojciec jest n-i-e-s-a-m-o-w-i-t-y!!!

Tak się zaczęło nasze – nieświadome jeszcze – podążanie Bożą drogą do finansowej wolności. Natomiast świadome zaczęło się wtedy, gdy Bożym zrządzeniem, uczestnicząc w weekendzie dla rodziców, którego tematem było wychowanie dzieci w wierze, natrafiliśmy na materiały, których używa w swojej posłudze Compass Catholic Ministries (którego obecnie jesteśmy częścią).

Rozpoczęliśmy regularną modlitwę, prosząc Pana, aby wyprowadził nas z tej trudnej sytuacji, jednocześnie podjęliśmy działania, które miały na celu zorientowanie się w naszej sytuacji finansowej – czyli gdzie, na co i ile wydajemy pieniędzy. Zbieranie rachunków, paragonów itp. stało się naszą codziennością, Asia skrzętnie to notowała, robiąc miesięczne podsumowania, kategoryzując wydatki (szerzej o tym na blogu). To było bardzo pomocne, to było to, co my mogliśmy zrobić, niejako dać od siebie.

A Bóg? Co robił w tym czasie? Działał!!! I to tak niesamowicie działał, że nikt z nas by tego lepiej nie wymyślił! Powiększył nasze przychody i przede wszystkim uwolnił nas z tego toksycznego kredytu, przekazując nam przez ręce naszych bliskich kwotę potrzebną do jego całkowitej spłaty (tak, to był CUD!). Osoba, której podżyrowaliśmy kredyt, znalazła pracę i stopniowo zaczęła oddawać pieniądze. Nasza sytuacja materialna krok po kroku ulegała poprawie. Nie przestawaliśmy się modlić, a dziesięcina stała się stałą częścią naszych comiesięcznych rozrachunków, lecz nie jako kolejny podatek, czy przymusowa opłata, a jako narzędzie przekazywania dalej Bożego błogosławieństwa, które sami obficie otrzymujemy.

„Każdy niech przeto postąpi tak, jak mu nakazuje jego własne serce,
nie żałując i nie czując się przymuszonym, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg” 

2 Kor 9,7

 

Stale pracujemy nad kondycją naszych finansów, robiąc to, co jako roztropni zarządcy zrobić możemy (raz lepiej, raz gorzej 😊), a Ojciec nie przestaje nas zaskakiwać swoją dobrocią.

Zasłyszeliśmy kiedyś, że Pan doświadcza nas tam, gdzie chce nas posłać, dlatego z entuzjazmem, ale też i z niemałymi przeszkodami podjęliśmy dzieło posługi w 7xWięcej. Chcemy się dzielić naszym doświadczeniem i pomóc także Tobie wejść na Bożą drogą do finansowej wolności i podążać nią krok za krokiem.

Uporządkujemy Razem Finanse?